wtorek, 16 lipca 2013

Kuchnia meksykańska ŚREDNIO PIKANTNE




   Zainspirowana przepisem z tyłu opakowania przyprawy "meksykanskiej", stworzyłam coś własnego.
Wyszło naprawdę wyśmienite, nie spodziewałam się, że az "tak" będzie nam smakować. Nie jest to danie bardzo pikantne, raczej łagodne (jeśli chcesz by było pikantniejsze dodaj więcej chilli) i bardzo syte.  Spokojnie starczy dla całej rodziny (4 osoby). Dobre także dla dzieci - moja córa jadła, aż jej sie uszy trzęsły! To chyba najlepsza rekomendacja.


Przepis jest łatwy, zrobiłam mnóstwo zdjęć więc nie powinnyście mieć problemu z jego odtworzeniem, mam nadzieje, że choć jedna z was spróbuje - warto! Obrazki nie są takie, jakie bym chciała, ale to ze względu na fakt, iż nie mam okna w kuchni i większość robiłam z lampą, żeby cokolwiek było widać.  
   Mam nadzieje, że następnym razem uda mi się stworzyć coś ładniejszego wizualnie, ale równie pysznego!


z meksykańskich potraw robię jeszcze zupę i tortille, czasami "pizze po meksykansku", albo... :D Nie zdradze wszystkiego.



Zapraszam do przejrzenia przepisu!























Potrzebne nam będą:

 pół paczki  lub cała makaronu (dowolnego) - w zaleznosci od ilosci osób
 250g mielonego ( 500g jesli lubisz miec duzo mięcha)
 opakowanie pomidorów krojonych, czosnkowe
 puszka fasoli czerwonej
 puszka kukurydzy
 3 ząbki czosnku
 przyprawa meksykanska
 słodka papryka w proszku
 olej lniany  
 pół łyzeczki papryki chilli ( przyprawa)
 łyżka śmietany 18% (opcjonalnie)














  <- mexico dancer :D







Olej podgrzewamy, wsypujemy paprykę ( sporooo.. koło dwóch dużych łyżek, nawet trzech), obieramy czosnek, przciskamy przez praskę  i wrzucamy na patelnię. Mieszamy i czekamy az zacznie pachnieć ;)
troszkę sie zeszkli. Dosłownie minutkę.







Wrzucamy trochę przyprawy meksykańskiej, koło 3 łyżeczek.  Mieszamy i czekamy chwilę, aż zobaczymy, że patelnia jest "sucha". Trzeba uwazac zeby nie przypalic przypraw.







Dodajemy pomidorki i mieszamy. Czekamy koło 5 minut.






Przekładamy sos do innego naczynia (lub zostawiamy w rondelku/patelni, ale bierzemu drugą do mięsa)







Wrzucamy mięsko na patelnię i smazywmy. Ważne jest, aby w tym momencie dodać mielone chilli (lub świeże, jeśli masz) i łyżeczkę przyprawy meksykańskiej . Nie dodawaj soli.







Do usmażonego miesa wrzuć sos, wymieszaj i gotuj przez 2 minuty.




Następnie odcedzoną fasolę oraz kukurydzę dodaj do całości.






Wymieszaj i gotuj następne 5 minut id czasu do czasu mieszając. Po zdjęciu patelni z palnika  możesz dodać łyżkę śmietany, dokładnie wymieszaj - złagodzi ona smak i nada aksamitności.






Podawać z makaronem lub ryżem...

SMACZNEGO!

niedziela, 14 lipca 2013

Wyjciuchy dużej i małej :D




    Wszystkich zaskoczyło słońce! W końcu wyprałam koc! :D mogłam bezkarnie wywiesić go na dworze. Co za radość! :D - nigdy w życiu bym nie pomyślała, że mogą mnie takie rzeczy bawić. Tym bardziej, że tak zaczne jakiegokolwiek posta na swoim blogu! Dziwak! :D


  Cóż, słowo się napisało, koniec.             Mam dla was małą wyjściówkę. Nie chce pisać, że to ołtfit of de dej, bo jakoś średnio mi to pasuje, średnio pasuje to do mnie.  Wiadomo. Nie chcę się obnosić, nie mam z resztą czym. Nie jestem żadną znawczynią, ani domniemanym ekspertem.   Jednak wrzucę wam od czasu do czasu jak sie noszę. Pewnie komuś się spodoba, albo pomyśli sobie, że jestem wariatką ( i pewnie się nie pomyli).




   Trzeba wymyślić jakąś chwytającą serca nazwę dla " ciucha wyjściowego" zamiast ołtfit...     Czekam na wasze propozycje! :D








Tutaj jeszcze makijaż, ekspresowy, bo tylko takie robię :) Zdjęcie powieki jest jeszcze wtrakcie : dodałam jeszcze niebieską kreskę na linie wodną i dolną powiekę oraz wytuszowałam dokładniej rzęsy (drugi raz).
Na oczkach mam :  Kobo - GoldenRose, Inglot 106 i sephore 661D ? (nie wiem jak sie sprawdza kredki)


















Teraz ciuchy. Zdjęcia robiła babcia :D 





















Na sobie mam:
Bluzeczka : Cropp
spodnie: stradivarius
butki: nike
nerka : biedraszka




Równie ważna jest też moja Rela, oto jej wyjciuch!








a to bonusowo! 













     a wy jak spędziłyście tę piękną niedzielę? ;)

sobota, 13 lipca 2013

Post na niepogodę...







    Wiadomo co się dzieje z pogodą. Zbyt wielu narzekało na upały, to się wzięła i obraziła, bo w końcu  wszystkim dogodzić nie można! Jak na złość ciągle pada i paaadaaa...  Nic, tylko schować się w domku.

    Na przyszły wtorek był planowany wyjazd nad morze, miało byc słoneczko i duuużo wrażeń. Tymczasem jest deszcz, plucha i zawierucha. Nad wodą bardzo zimno, my mielibyśmy namiot. Żadnego transportu... więc trzeba odpuścić. Poczekać na lepsze czasy. Jestem ciekawa, czy w ogóle wypali w tym roku, bo od 3 lat wakacji nie miałam, w sensie wyjazdu. Bardzo mi tego brakuje... choćby głupie jezioro, a nie ciągle w domu. Oszaleć można.


   Upiekłam ciasto,  a raczej wielką muffinkę - motylka. Niestety popełniłam kardynalny błąd. nadzienie jabłkowe od razu do piekarnika dałam. Mogłam zaczekać i dać na końcu. Troche wyszedł kapeć. Na szczęście smaczmy, pewnie zawdzięczam to cukrom. Wyglądał ekstra!












Moje ulubione butki aurelkowe. Teraz nosi je niemal codziennie, obowiązkowo na każde wyjście ;)









Szczęśliwy maluch jest  tylko wtedy, kiedy może sobie coś mielić...












Moje dość ryzykowne połączenie fioletu i błękitu okazało się całkiem ciekawe. Na początku dziwnie się czułam, ale ostatecznie uznałam to za "hit" :D
















Jeśli chcę by dzidzia spała dłużej, musze zachowywać się ciszej... Wtedy mam dla siebie prawie 3 gidziny! :D



Kiedy nie ma komu gotować, jestem sama... a głodek doskwiera. Kurczajk po tajsku raz!





Obecnie tak sie nosze. Ta zieleń skradła moje serducho.











skromna próba krasnoludka, teeeż ładnie :)






Buźka! ;)